Odpowiedź :
Odpowiedź:
Wstałam trzy godziny wcześniej niż zwykle, spakowałam wszystkie dokumenty bo byłam umówiona z premierem, na rozmowę kwalifikacyjną. Zaproponowano mi, abym została prawnikiem doradcy sekretarki zastępcy ministra rolnictwa. Wychodząc z domu czułam dziwny niepokój. Nie był on jednak związany z rozmową kwalifikacyjną, byłam bowiem niemal pewna posady. W powietrzu wisiało coś innego. Pierwszym widocznym dla oka sygnałem był… Brak benzyny w zbiorniku mojego samochodu. Dałabym sobie rękę uciąć, że wczorajszego dnia tankowałam do pełna. Ponieważ nie miałam zbyt wiele czasu, postanowiłam zamówić taksówkę. I tu spotkała mnie kolejna niespodzianka. Miałam kompletnie rozładowany telefon komórkowy. Zdenerwowałam się, nie mogłam zadzwonić po taksówkę. Postanowiłam dostać się na wiejską komunikacją miejską. W drodze na najbliższy przystanek, znajdujący się jakieś 300 m od mojego domu, zostałam trzykrotnie ochlapana przez przejeżdżające samochody. Byłam coraz bardziej zła. Miałam ochotę zrezygnować z ciepłej, rządowej posadki, wrócić do domu i zagrzebać się pod kocem, przy kominku. Ochota pozostała tylko ochotą, bo w końcu dotarłam na przystanek, zerknęłam w rozkład, z którego wynikało, że na autobus muszę czekać jeszcze jakieś 10 minut. Starałam się nie denerwować. Przypomniało mi się, że w torbie mam mp3, którą noszę ze sobą na wszelki wypadek, gdym się nudziła. Wyciągnęłam ją i dość nie miło się zaskoczyłam. Umazana była jakąś wstrętną mazią, przypominającą przeterminowany kisiel. Z minuty na minutę coraz bardziej zdenerwowana, chciałam schować ją z powrotem do torby. Niestety, nie było to takie proste. Mp3 przykleiła się do mnie. Zaczęłam się miotać i szarpać, aby ją od siebie oderwać. Widziałam spojrzenia ludzi stojących koło mnie. Uznali mnie pewnie za jakąś wariatkę. Chciałam zapaść się pod ziemię. I stało się! Ziemia rozstąpiła się, przez długi czas leciałam błotnistym korytarzem w dół. Byłam w całkowitym szoku. Takie rzeczy nigdy mi się nie zdarzały. W końcu upadłam. Wszędzie roztaczał się zapach świeżego ciasta, a w oddali słychać było dyskretne dźwięki pianina. Na moment zapomniałam o spotkaniu z premierem, o autobusie, o rozładowanym telefonie. Zafascynowana tym dziwnym miejscem postanowiłam się tam rozejrzeć. Zrobiłam dosłownie trzy kroki. Nagle Prze de mną zobaczyłam starca z długą, siwą brodą, która właściwie zasłaniała resztę jego twarzy. Przestraszyłam się. Wiedziałam, że już nic gorszego nie może mnie spotkać. Podeszłam do niego. Przywitał się i wyciągnął spod stołu, jakąś starą księgę. Zdołałam zauważyć, że na okładce napisane było "Przepis na życie Gandalfa.". Imię skojarzyło mi się natychmiast z imieniem bohatera, "Hobbita", książki, którą czytałam jeszcze w gimnazjum. Byłam w stu procentach pewna, że to on! Spojrzał na mnie i powiedział to, czego się spodziewałam:
Nazywam się Gandalf. Jestem czarodziejem. Mogę pomóc ci wrócić do miasta. Musisz mi jednak coś obiecać.
Przestraszona, opowiedziałam mu o wszystkim, co działo się dzisiaj rano i poprosiłam o pomoc.
- Wiem, co się dzisiaj z tobą działo, nie musisz mi niczego tłumaczyć. Sam byłem sprawcą twoich dzisiejszych przygód. Pewnie zastanawiasz się, o co w tym wszystkim chodzi. Otóż w ostatnim czasie działam charytatywnie na terenach całej polski. Nie, nie organizuje żadnych zbiórek. Nie pomagam ludziom biednym, chorym. Pomagam takim jak ty. Czy domyślasz się, dlaczego chcę ci pomóc? -Zapytał czarodziej.
- Oczywiście, że nie! Wypuść mnie stąd! Za dwie godziny muszę znaleźć się w sejmie, a jeszcze wcześniej wstąpić do sklepu kupić sobie nowe ubranie. -Odpowiedziałam mu wściekła.
- Właśnie o to Mi chodziło. Nie zauważyłaś, że zbyt łapczywie podchodzisz do życia? Nie wystarcza ci to, co masz?
Nie miałam pojęcia, o czym on mówi.
- Pomagam ludziom, którzy w pogoni za karierą zapomnieli o jednej z najpiękniejszych rzeczy w życiu.
- O czym mówisz krasnalu?! Wypuść mnie stąd! Śpieszy mi się! - Krzyczałam dalej.
- Kiedy ostatni raz przeczytałaś jakąś książkę? Odpowiedz, proszę.
Zamilkłam. Już tak dawno nic nie czytałam oprócz kodeksu postępowania karnego, ale chyba nie o to chodziło Gandalfowi…
- Nie czytam książek, nie mam na to czasu.-Odpowiedziałam w końcu.
- Czy wiesz już, czemu tu się znalazłaś? Tak, właśnie, dlatego że nie czytasz książek. Gdybyś je czytała, nie dopuściłabyś do tego, aby się tu znaleźć. Nie krzyczałabyś tak przeraźliwie i nie bałabyś się spóźnienia na interwiew z premierem.
- Gandalfie! Co mam zrobić żebyś pomógł mi się wydostać?
- Obiecaj mi coś.
- Dobrze, ale pozwól mi już stąd wyjść!
- Będziesz czytać książki. Wyrzucisz z domu telewizor, komputer, radio, telefon. Będziesz czytać książki. Proszę, przygotowałem tu kilka, na dobry początek.
- Jak możesz mi zabronić komunikacji ze światem? Nie masz takiego prawa!
- To prawo jest ponad wszystkie inne prawa. Proszę spotkajmy się za dwa tygodnie. Może wtedy spokojnie porozmawiamy. Tu twoje nowe ubranie, a tu buty. Przebierz się i idź, bo spóźnisz się na spotkanie. Nie zapomnij o książkach!
Całkowicie wyprowadzona z równowagi udałam się na spotkanie z premierem. Rozmowa trwała może 5minut. Dostałam tę pracę. Kiedy wróciłam do domu, zrobiłam tak jak kazał mi Gandalf. Wyrzuciłam telewizor, radio, telefon i komputer. Pozbyłam się nawet tej nieszczęsnej empetrójki. Kiedy przygotowałam dokumenty na następny dzień, zaczęło mi się nudzić? Ponieważ nie miałam już telewizora ani komputera sięgnęłam po jedną z książek, którą dał mi Gandalf. Tak mijały kolejne dni.
Dwa tygodnie później.
- Dzień dobry Gandalfie! Jak samopoczucie?
- A dziękuję, trzymam się. A ty?
- Świetnie! Odkąd czytam książki, mam na wszystko więcej czasu i wszystko mi się udaje!
- Wierz mi, na kartkach papieru zapisane jest życie całego świata. Kiedy czytamy książki, nasze życie staje się łatwiejsze i przyjemniejsze.