Moją ulubioną przygodą z książki "Ania z Zielonego Wzgórza" był fragment w którym Ania piekła ciasto dla żony pastora, lecz pomyliła buteleczki. Było to bardzo zabawne, gdyż bohaterka jest zawsze roztargniona i z powodu pomyłek popada w czarną rozpacz, choć zwykle wychodzi z nich obronną reką.