Odpowiedź :
Chciałabym opowiedzieć jak moim zdaniem potoczyły się dalsze losy Skawińskiego, bohatera noweli Henryka Sienkiewicza, pt.: "Latarnik", po tym, jak zapomniał zapalić latarni.
Stary latarnik musiał opuścić swoją latarnię i znów wyruszył w dalszą tułaczkę, zabierając ze sobą książkę „Pan Tadeusz”. Stała się ona dla niego najcenniejszą rzeczą, jaką posiadał, ponieważ przypominała mu o swojej ojczyźnie i jeszcze bardziej obudziła w nim tęsknota za nią.
Zniszczył obraz za 1 mln funtów. Czemu?
Nie mając pieniędzy na powrót na stałe do Polski, postanowił popłynąć do Nowego Jorku, gdzie miał nadzieje, że uda mu się znaleźć jakąś pracę i wrócić do kraju. Kupił, więc bilet na statek i udał się w podróż. Po przybyciu na miejsce Skawiński błąkał się po ulicach Nowego Jorku, szukając pracy i miejsca zamieszkania. Jednak okazało się, że nie jest to łatwe, ponieważ nikt nie chciał zatrudnić starca. I tak mijał dzień za dniem.
Nie mając już środków do życia, zaczął żebrać i zamieszkał w starej, rozwalającej się szopie. Nie poddawał się jednak, gdyż pragnienie powrotu do Polski było tak silne, że trzymało go przy życiu. Po całodniowych poszukiwaniach siadał przy rozpalonym ognisku przed szopą i czytał ukochaną książkę. Nadeszła zima, a sytuacja starego człowieka stawała się coraz gorsza. Aż pewnego dnia ciężko zachorował. Nie mając znikąd żadnej pomocy, staruszek stawał się coraz słabszy.
Przyszedł w końcu dzień, kiedy nie mógł już wstać ze swojego posłania, jednak ostatkiem sił sięgnął po swoją książkę, którą już tylko mógł przytulić do siebie i zaczął marzyć o tym, jak spaceruje w Polsce po parku, wśród swoich przyjaciół. Opowiada im o swoich przygodach, a oni z zaciekawieniem go słuchają. Jest słoneczna i piękna pogoda. Wokół jest dużo zieleni, kolorowych kwiatów i śpiewających ptaków. Jest cicho i spokojnie. Pogrążony w swych marzeniach Skawiński powoli zamknął oczy i zasnął z rozmarzonym uśmiechem na twarzy. Po kilku dniach znalazł go przypadkowy włóczęga. Został pochowany na obcej ziemi, lecz jego dusza na pewno powróciła do ojczyzny.
treść polecenia nie jest dokładnie sformułowana, ale mam nadzieję, że o to chodziło
Skawiński po burzliwym i emocjonalnym życiu postanowił w końcu osiedlić się w spokojnym miejscu. Przez całe życie prowadził męcząca tułaczkę, lecz zdecydował się, że nadszedł czas na zmiany. Po braniu udziału w powstaniu listopadowym, wojnie domowej w Hiszpanii, w Algerii i wojnie secesyjnej zdecydował się podjąć spokojna pracę latarnika.
Mężczyzna po długiej podłuży dotarl na wyspę Aspinwall z prośbą o posadę latarnika. Choć konsul USA nie był z początku dobrze do niego nastawiony, po wysłuchaniu opowieści o życiu Skawińskiego zmienił zdanie. Usłyszawszy o jego bohaterstwie i odwadze oraz o zdobyciu krzyżów i ordera Legii Honoworej stwierdził, iż Skawiński może zostać latarnikiem. Dni mijały mu spokojnie obserwując moskie fale i dając znak statkom czuł sie spełniony. Czuł, że tego potrzebował, spokoju i relaksu. Czuł, że po niezłomnym życiu i wieczej walki na to zasłużył. Jednak coś cały czas nie dawało mu spokoju.
Po kilku tygodniach pracy na tej pięknej wyspie, Skawiński dostał paczkę, której zupełnie się nie spodziewał. Nie wiedział dlaczego ją dostał, gdyż latarnie opuszczal tylko w niedzielę, gdy szedł do kościoła. W resztę dni tylko sumiennie i obowiązkowo wypełniał swoje zadania. W dzień wywieszał flagi sygnalizacyjne, a w nocy zapalał latarnię. Zdziwiony otworzył paczkę, w której znajdowała się książka Adama Mickiewicza, epopeja narodowa - "pan Tadeusz". Skawiński na jej widok niezmiernie się ucieszył i poczuł rozpierajace szczęście. Próbował sobie przypomnieć, kiedy ostatnio czytał w ojczystym języku. Pan Tadeusz wzbudził w nim wiele emocji reflekcji. Zaczął rozmyślać o swoim ojczystym kraju, pochodzeniu i korzeniach. Poczuł, że dopiero teraz czuje się spełniony, kiedy uświadomił sobie kim naprawdę jest. Poczuł narodową tożsamość. Niezwykle poruszony Skawiński zapadł w sen, zupełnie zapominając o jego pracy. Rano, gdy tylko się obudził usłyszał o wypadku łodzi, do której doprowadził. W konsekwencji stracił kolejną pracę w sowim życiu.
Skawiński po niewypełnieniu swojego obowiązku i zwolnieniu z pracy, nie czuł jednak smutku. Miał świadomość, że zyskał więcej niż stracił, że zyskał tożsamość narodową. Z taką myślą ruszył w dalszą tułaczkę.