Odpowiedź :
Odpowiedź:
Prima Aprilis, który świętujemy 1 kwietnia, to dzień, w którym trzeba szczególnie uważać.
Czekają nas dziś psikusy ze strony rodziny, znajomych, a nawet nieprawdziwe informacje podawane w mediach.
Sam zwyczaj powszechnego żartowania swój początek ma w rzymskich świętach - Cerealiów.
1 kwietnia, czyli dosłownie prima aprilis. Dziś możemy robić żarty bliskim, a nawet obcym - i nikt nie powinien się za to obrażać. Sami też musimy pozostać czujni i nabrać sporo dystansu.
Żartownisie tylko czyhają na naszą nieuwagę!
Pochodzenie zwyczaju primaaprilisowego nie jest do końca pewne. Wywodzi się on najprawdopodobniej z jednego z kwietniowych świąt rzymskich.
Według jednej z teorii – z uroczystości Cerealiów obchodzonej 19 kwietnia, podczas której proszono boginię urodzaju - Cererę - o prima aprilis, czyli urodzajny kwiecień.
Inna teoria mówi – ze święta na cześć bożka śmiechu i wesołości, przypadającego na 1 kwietnia, kiedy Rzymianie obchodzili Nowy Rok.
Do Polski prima aprilis zawitał w XVI wieku. W XVII w. polski poeta Wacław Potocki pisał:
„Prima aprilis albo najpierwszy dzień kwietnia. Do rozmaitych żartów moda staro letnia.”
W Polsce z robieniem psikusów przez dzieci w wieku szkolnym związany był w niektórych regionach również 12 marca - dzień św. Grzegorza, patrona uczących się. Obyczaj ten nosił nazwę "gregorianek" lub "gegołów".
Dzisiaj święto obchodzi się w całej Europie, chociaż nie wszędzie tego samego dnia i pod tą samą nazwą. Hiszpanie robią sobie żarty nieco wcześniej: 28 grudnia w Dniu Świętych Niewiniątek. Anglicy wprawdzie obchodzą to święto 1 kwietnia, ale nazywają je Dniem Głupca. Oryginalni są także Francuzi - prima aprilis to u nich poisson d'avril, co dosłownie znaczy: kwietniowa ryba.