👤

Napisz opowiadanie o przygodzie, którą przeżył ktoś, kto przeniósł się do świata przedstawionego w "Świteziance" lub "Dziadach". Wypracowanie powinno dowodzić, że bardzo dobrze znasz wybrany utwór i powinno zawierać co najmniej 150 wyrazów.​

Odpowiedź :

Odpowiedź:

Był ciemny, lekko ponurawy wieczór. Wszyscy powoli schodzili się do kaplicy na coroczne rytuały, czyli Dziady. Polegały one na przywoływaniu duchów zmarłych osób z tego miasta. Mogli oni w ten sposób „odpokutować” swoje winy i pójść do nieba.

Powoli dochodziła północ. Według legend, guślarz zawsze o północy rozpoczynał całe obrzędy. Tak i było tym razem. Ludzie ustawili się dookoła. Na stole leżało wiele pysznych potraw oraz dużo alkoholu. W powietrzu unosiło się wiele wspaniałych zapachów. Każdy zachwycał się atmosferą i kapką grozy. Nagle zgasło światło, zamknięto drzwi oraz zasłonięto zasłony od okna. Obrzędy Dziadów właśnie się rozpoczęły. Chór rozpoczął śpiewem. Nastał delikatny chaos.

Nagle nad dachem, pojawiły się dwa widma. Sylwetką przypominały małe dzieci. Przyleciały do jednej z wieśniaczek. Był to Józio i Rózia. Duchy stronią od opowieści, z których dowiadujemy się kilku rzeczy. Dzieci gdy przebywały na ziemi nigdy nie dostały jakichkolwiek goryczy. Ich życie było tak kolorowe jak obrazy słynnych malarzy. Teraz za swoje grzechy dramatyczną mają karę. Zdecydowali wspólnie zatem, aby poprosić o dwa ziarnka gorczycy żeby odpokutować swoje winy. Aniołki dostały co chciały i znikły.

Chór ponownie zaczął śpiewać. Za oknem pojawia się zjawa wraz z nieznośnymi ptakami. Odgania je ciągle od siebie bezsilnie jęcząc. Wyglądem przypominał mężczyznę. Opowiada o swoim życiu przed śmiercią. Nie był dobrą osobą. Źle traktował ludzi i zwierzęta. Teraz żałuje za wszystkie swoje czyny, jednak na poprawę jest już za późno. Musi użerać się z ptakami, które ciągle go „gryzą”, bardzo go to denerwuje, lecz i tak nie zabiera żadnego produktu na odpokutowanie. Nagle znika.

Nastaje niezręczna cisza. Po dłuższym czasie Guślarz ponownie próbuje przywołać zjawę. Pojawia się piękna, kobieca postać. Leci nad wszystkimi osobami i powoli ląduje. Była to Zuzia, przed śmiercią pasterka. Za czasów gdy była na ziemi, podobała się wielu chłopcom. Każdy o niej śnił i marzył, także mogła sobie zakręcić kogokolwiek wokół palca. Wszystko byłoby dobrze, ale miała specyficzny charakter. Nawet jak ktoś się jej podobał, ona nie chciała być w związku. Za swoje grzechy nie chciała odpokutować, więc znikła.

Powoli zbliżał się ranek. Guślarz dalej próbował przywołać jakąś zjawę. Wtem pojawia się już czwarte widmo. Stoi i patrzy na jedną wieśniaczkę. Zlękła się wieśniaczka. Rozpoznała w duchu swojego byłego męża. Kilka lat temu zdradziła go z jego bratem. Biedny już duch popełnił samobójstwo poprzez poderżnięcie żył... Mężczyzna nie wiedział jak się na niej odegrać. Złowrogo tylko latał za nią i raził wzrokiem. Wiele osób wystraszonych uciekło z kaplicy. Guślarz i starzec nie wiedzieli co mają zrobić. Woda święconą nie działała, nic nie działało. Widmo było odporne na wszystko. Zdawało się jakby ktoś tam z góry kazał opętać winną wieśniaczkę. Dalej zdruzgotana wybiegła z kaplicy a za nią poleciał duch. Wieś dalej mówi, że wieśniaczka po długich latach opętania również popełniła samobójstwo... I tak właśnie kończy się igranie z duchami.

Wyjaśnienie:

Nie wiem czy to będzie dobrze