Odpowiedź :
Kiedy zobaczyłam Alinę z prawie pełnym dzbankiem malin wściekłem się, udając że dalej próbuje znaleźć więcej malin wymyślałam przeróżne sposoby jak się jej pozbyć. W pewnym momencie z rozmyśleń wyrwała mnie biała koperta która mignęła mi gdzieś przed oczyma, zaintrygowana co może być jej zawartością sięgnęłam po nią, rozsiadłam się niezbyt wygodnie na leśnej ściółce, rozpieczętowałam kopertę i zaczęłam czytać. Okazał się to być list ale nie taki zupełnie byle jaki bo, pisała go osoba w podobnej sytuacji do mojej tyle że ona, zdążyła wcielić swoje potworne plany w życie pozbawiając przy tym żywotu wielu ludzi. Ona niestety nie dostała takiego listu przed jej pierwszym złym uczynkiem. Dało mi to wiele do myślenia, włożyłam kopertę w praktycznie pusty dzbanek i powolnym krokiem skierowałam się w stronę chaty. Będąc blisko zobaczyłam Alinę wręczającą jej pełniutki dzban Kilkorowi a z daleka zaczęła machać do mnie matka
-Zaczynaliśmy się już o ciebie martwić Balladyno, przykro mi ale Alina dotarła tutaj przed tobą w dodatku z pełnym dzbanem malin- rzekła moja matka z lekkim rozczarowaniem w głosie.
-Wybaczcie ale zatrzymało mnie coś, gratuluje wygranej Alino i życzę szczęścia z Kilkorem- te słowa źle przechodziły mi przez gardło ale dotarło do mnie że muszę się pogodzić z przegraną i żyć dalej jeżeli nie chce skończyć tak jak osoba z listu.
-Dzięki siostro miejmy nadzieje że i tobie się kiedyś poszczęści i znajdziesz sobie męża- kiedy to powiedziała Kilkor zaproponował mojej siostrze powrót do jego zamku ponieważ zapadał już zmrok. Weszłam z matką do chaty, położyłam się na swoim posłaniu i ponownie przeczytałam list nie mogłam zasnąć tej nocy przez te okrutne uczynki opisane w liście, przyszło mi nawet na myśl że muszę zmienić swoje podejście do innych bo łudząco przypominałam z zachwiania osobę z listu. Następnego ranka moja matka wysłała mnie do lasu po drewno na opał z początku chciałam jej odmówić ale miałam się zmieniać wiec oto jestem nowa uczynna Balladyna. Po około czterdziestu minutach niezbyt owocnej pracy zagadną mnie Grabiec.
-Witaj Balladyno, dosyć niesłychane żeby spotkać cię przy pracy co się tobie stało ?- zagadną mnie Grabiec z lekka kpiącym tonem.
-Każdy kiedyś dorasta i poważnieje nieprawdaż? - odparłem.
-Prawdaż, nieprawdaż twój okres dorastania się zakończył wiec takie zmiany musiały mieć swój powód- po wymianie zdań przypomniałam sobie dlaczego chciałam zerwać kontakt z tym prostakiem.
-Zupełnie przypadkiem zasłychnęłam
-Zaczynaliśmy się już o ciebie martwić Balladyno, przykro mi ale Alina dotarła tutaj przed tobą w dodatku z pełnym dzbanem malin- rzekła moja matka z lekkim rozczarowaniem w głosie.
-Wybaczcie ale zatrzymało mnie coś, gratuluje wygranej Alino i życzę szczęścia z Kilkorem- te słowa źle przechodziły mi przez gardło ale dotarło do mnie że muszę się pogodzić z przegraną i żyć dalej jeżeli nie chce skończyć tak jak osoba z listu.
-Dzięki siostro miejmy nadzieje że i tobie się kiedyś poszczęści i znajdziesz sobie męża- kiedy to powiedziała Kilkor zaproponował mojej siostrze powrót do jego zamku ponieważ zapadał już zmrok. Weszłam z matką do chaty, położyłam się na swoim posłaniu i ponownie przeczytałam list nie mogłam zasnąć tej nocy przez te okrutne uczynki opisane w liście, przyszło mi nawet na myśl że muszę zmienić swoje podejście do innych bo łudząco przypominałam z zachwiania osobę z listu. Następnego ranka moja matka wysłała mnie do lasu po drewno na opał z początku chciałam jej odmówić ale miałam się zmieniać wiec oto jestem nowa uczynna Balladyna. Po około czterdziestu minutach niezbyt owocnej pracy zagadną mnie Grabiec.
-Witaj Balladyno, dosyć niesłychane żeby spotkać cię przy pracy co się tobie stało ?- zagadną mnie Grabiec z lekka kpiącym tonem.
-Każdy kiedyś dorasta i poważnieje nieprawdaż? - odparłem.
-Prawdaż, nieprawdaż twój okres dorastania się zakończył wiec takie zmiany musiały mieć swój powód- po wymianie zdań przypomniałam sobie dlaczego chciałam zerwać kontakt z tym prostakiem.
-Zupełnie przypadkiem zasłychnęłam